Pracownicza Kasa Zapomogowo-Pożyczkowa –kroki „przedformalne”.

               Najtrudniejszą rzeczą w każdej firmie jest utrzymanie właściwych relacji międzyludzkich, w tym przede wszystkim zaufania, koleżeństwa i po prostu współpracy. Celem pracodawcy jest zarobić na pracy swoich pracowników, celem pracowników uzyskać akceptowalne wynagrodzenie i warunki pracy. Każdy jednak okresowo potrzebuje dodatkowych środków czy to na nieprzewidziane lub zaplanowane wydatki, czy też na sfinansowanie inwestycji lub zmian. W takich przypadkach uczestnictwo w PKZP staje się bardzo ciekawą propozycją. Można powiedzieć, że są to najtańsze pieniądze, zaraz po pożyczaniu od rodziny czy przyjaciół. W dodatku są to częściowo własne pieniądze, więc dodatkowo motywuje to do członkostwa – gromadzone środki z miesiąca na miesiąc rosną. Niewielkie kwoty w perspektywie lat tworzą pokaźny kapitał. Uczestnictwo w kasie pozwala na uatrakcyjnienie ogólnych warunków zatrudnienia, dodatkowego zabezpieczenia finansowego pracowników czy budowę ich wzajemnego zaufania. Może też stanowić podstawę systemu lojalnościowego, gdy pracodawca zdecyduje się dokonywać odpisów, darowizn, na rzecz kasy. Współpraca członków kasy, którzy bazując na pomocy wzajemnej w ściśle określonych ramach prawnych i przy zachowaniu stosunkowo znikomego ryzyka mogą wspierać się w trudnych sytuacjach lub zwiększać własne potencjały finansowe.

               W tworzeniu PKZP najtrudniejsze jest przekonać pierwszych 5 osób, które zdecydują się na poświęcenie czasu i bezinteresownie użyczą swoich talentów na rzecz wspólnoty firmowej, gospodarując lepiej swoim czasem pracy lub poświęcając swój czas wolny. W każdym zakładzie pracy znajdują się osoby, które miały dobre doświadczenia z kasami pracowniczymi i takie, które same lub od rodziców czy znajomych słyszały o „przekrętach” i „niesprawiedliwościach” jakie miały miejsce tam czy ówdzie. Tymi ostatnimi nie należy się w ogóle przejmować – przyjdzie czas, gdy osoby wyrażające obawy same poproszą o deklarację członkowską. Od czego zatem najlepiej zacząć? Od poczytania w różnych źródłach, czym jest PKZP, jakie korzyści oferuje i jakich zasad należy dochować, aby określić poziom kontroli dla powstającego ryzyka. Następnie „zarazić” pomysłem tych pierwszych pięć osób, uważnie wyselekcjonowanych osób. Powinni się wśród nich znaleźć – osoby młode, ambitne, odważne i chętne podejmować ryzyko oraz starsze – doświadczone, które budzą szacunek i z których zdaniem liczą się kierownicy. Należy przy tym unikać plotkarzy i aferzystów, a także osób z problemami finansowymi. Raczej też nie pomogą osoby najlepiej zarabiające lub celebryci w firmie, którzy już cenią sobie bardziej własną niezależność i renomę od korzyści, które PKZP może im zaoferować. Dobrze też jest wstępnie porozmawiać z główną księgową czy kadrową – które, niestety, w pomyśle założenia kasy zobaczą dodatkową pracę i kłopot, co poniekąd jest trochę prawdą; ale warto dać im do zrozumienia, że to od ich wsparcia zależy czy kasa powstanie czy nie, że staną się filarem tworzącym, że są naczelnym dowództwem, że ze swoją wiedzą księgową i doświadczeniem my – zwykli pracownicy – nie możemy się z nimi równać. Oczywiście kasę założymy nawet jak są przeciwni, ale nie muszą być tego świadomi. Trochę tak było w naszym przypadku, kiedy po wstępnym zachwycie zaczęło się kontestowanie pomysłu, próba przejęcia tematu, kilkumiesięczne odwlekanie, ale ostatecznie i tak udało się obejść przeciwności i kasę zawiązać. Rozmowa z kadrowymi, księgowymi i prawnikami przynajmniej na początek z reguły zmiękczy nieco ich stanowisko, a może i znienacka znajdzie się ktoś chętny, kto wyrazi chęć wsparcia?!

Czyli mamy wyselekcjonowanych pięć pierwszych osób – a dlaczego właśnie 5? Bo minimum sześć osób jest prawnie wymagane, aby zasiadały w Zarządzie i Komisji Rewizyjnej – po troje w każdym. Najgorsze co może być, to wskazanie kogoś na siłę, zaskoczenie go, gdy ten nie ma na to w ogóle ochoty i na pierwszym zebraniu przymusić go, przez nacisk grupy, do dodatkowych obowiązków na rzecz współpracowników. Dobry kolega może okazać się wielkim wrogiem, gdy nie pozostawimy mu wyboru przed grupą. Może zdarzyć się również, że kierownik zaproponuje swojego pracownika – a ten bojąc się odmówić zgodzi się, myśląc w duszy, że jak będę kiepski to mnie zmienią. Więc takich sytuacji też należy unikać. W czasie tworzenia PKZP w naszej firmie prawie się to zdarzyło – na szczęście ten okres trwał bardzo krótko i nie wpłynął na podejmowane działania, a osoba została zmieniona. Oczywiście może być więcej osób, do których nie dotarliśmy, a będą chętni do wejścia w skład organów – wtedy najlepiej rozszerzyć o nich skład nie pozbywając się wstępnie wybranej piątki.  Jednym z największych problemów na początku jest przekonanie tych osób do pełnienia tych zaszczytnych funkcji… społecznie! Tak właśnie – społecznie! O ile przekonanie ewentualnego przedstawiciela związków zawodowych nie powinno sprawić problemu, bo jest on już zaangażowany społecznie. Bycie w organizacjach związkowych, to nieodpłatna działalność na rzecz innych pracowników. A dodatkowo ponieważ rozporządzenie dotyczące PKZP nakłada na przedstawiciela związków zawodowych bardzo ważną funkcję kontroli społecznej – więc, pewnie sam będzie chętny „kontrolować” czy wszystko w PKZP jest jak się należy. Jeden z głowy. Natomiast przekonanie pozostałej czwórki to już najczęściej umiejętności interpersonalne. Na jednych zadziała możność pomocy innym, na innych oferowana władza i dostęp do informacji, jeszcze inni będą chcieli nauczyć się czegoś nowego lub podtrzymać rodzinną tradycję swoich rodziców, którzy byli w kasie przez całe życie itd. Słowem tutaj nie da się pomóc – pierwsze osoby trzeba „pozyskać” w starym stylu – bez kolorowego marketingu. Kandydaci do zarządu i komisji rewizyjnej – będą tworzyły założycielski komitet sterujący, który wraz z prawnikiem, księgową i kadrową będą pilotować powstanie kasy.

PKZP to taka pracownicza „świnka skarbonka” – czym więcej ludzi i czym więcej pieniędzy w nią wrzuca tym jest grubsza i więcej może zaoferować. Proste, ale wyraźmy to jeszcze raz w nowoczesnym języku – Pracownicza Kasa Zapomogowo-Pożyczkowa w określonym zakładzie pracy jest nieoprocentowanym celowym funduszem kapitałowym członków udzielającym w ramach zastrzeżeń wzajemnych pożyczki krótko i długoterminowe, posiadająca możliwości zapomogowe ze środków nieczłonkowskich, gwarantująca zwrot włożonego kapitału, z wyłączeniem opłaty wpisowej i darowizn na swą rzecz, albo natychmiastową wymagalność wierzytelności względem występującego członka. Dodać jeszcze należy, że wszyscy członkowie solidarnie odpowiadają za ponoszone ryzyko, które nie jest ograniczone do wysokości wkładu lecz rozkłada się równomiernie na wszystkich członków. PKZP równocześnie pozwala zaciągać z niej pożyczki na tych samych warunkach bez względu na zajmowane stanowisko w firmie czy funkcję w PKZP, a jedynie zależnie od wysokości zgromadzonego kapitału, poręczeń i przyjętych wewnętrznie ustaleń. Całość regulacji określona jest w Rozporządzeniu wydanym przez Radę Ministrów, z którego wynikają również kompetencje Zarządu i Komisji Rewizyjnej oraz zgromadzenia wszystkich członków tzw. Walnego Zebrania Członków. Wspólna „świnka skarbonka” brzmi prościej. Choć bez względu na określenie pada gdzieś w tle słowo „ryzyko” lub „świnka”, którą ktoś może zabrać – zaświeca więc się wszystkim „czerwona lampka” i przypominają: „afera SKOK-u”, „afera Amber Gold” czy sławne afery piramid finansowych lat dziewięćdziesiątych. Spokojnie – PKZP to bardziej bank niż piramida. Wszystkie pieniądze są w banku, dostęp mają KOLEKTYWNIE wybrani przedstawiciele, których kontrolują KOLEKTYWNIE wybrani przedstawiciele komisji rewizyjnej oraz wcześniej księgowa, która musi dochować ustawowych i branżowych wymagań, a wcale nie musi być w kasie, a w dodatku żadnych bezpośrednich korzyści z jej obsługi nie może z niej czerpać. Podobnie jak zarząd czy komisja rewizyjna – jak to już było wspomniane – osoby zasiadające w organach PKZP pełnią funkcje społecznie, czyli świadczą pracę nieodpłatnie. Przy okazji pojawiło się archaiczne dziś trochę słowo KOLEKTYWNIE – czyli w zespole ludzi związanych stałą wspólną pracą, działalnością i dążeniami, jak definiuje je Słownik Języka Polskiego PWN. Ten kolektywizm czyli wspólna praca, zatrudnienie u tego samego pracodawcy, daje bardzo duże gwarancje wypłacalności wydatnie obniżając ryzyka finansowe, gdyż w momencie zaciągania zobowiązania równocześnie wyraża się zgodę na pobieranie odpowiedniej kwoty bezpośrednio z pensji jeszcze przed jej wypłatą na rachunek.

 

Dane autora do wiadomości redakcji.

 Czytaj też:

2. PKZP od założenia do prosperity. Działania założycielskie. http://pkzp.com.pl/blog/107-pkzp-dzialania-zalozycielskie

3. PKZP od założenia do prosperity. Rozwój. http://pkzp.com.pl/blog/108-pkzp-rozwoj

Podoba Ci się nasza strona? Uważasz, że jest godna polecenia? Poleć nas swoim znajomym. W celu uczestnictwa w programie „Poleć nas” należy wypełnić formularz rejestracyjny i podać adresy poczty e-mail osób, którym polecasz nasz serwis. W momencie potwierdzenia przez te osoby linku, będziesz brał udział w losowaniu nagród.

Mamy do rozdania:
- pendrivy,
- zestawy na biurko,
- zestawy gadżetów (smycz, długopisy, kubek).

WEŹ UDZIAŁ